Portret kardynała Bernardina Spady – urzędnika sumiennego, pracowitego i roztropnego

Portret kardynała Bernardino Spady, fragment, Guido Reni, Galleria Spada

Portret kardynała Bernardino Spady, fragment, Guido Reni, Galleria Spada

Kardynał Spada już od najwcześniejszych lat swej posługi na dworze papieża Urbana VIII cieszył się opinią człowieka obowiązkowego, nieustępliwego i konsekwentnego. Wysoki i rosły, uchodził za mężczyznę przystojnego, budzącego swymi przymiotami umysłu i ciała respekt, a nawet strach, ale rzadko sympatię. A jeśli dodamy do tego perfekcjonizm i przypisywaną mu pedanterię, otrzymamy gotowy portret. Ale to nie o przymioty ducha i ciała chodziło kardynałowi, gdy powierzył namalowanie swego wizerunku bolońskiemu malarzowi Guido Reniemu.

Portret kardynała Bernardino Spady, fragment, Guido Reni, Galleria Spada
Portret kardynała Bernardino Spady, fragment, Guido Reni, Galleria Spada
Portret kardynała Bernardino Spady, fragment, Guido Reni, Galleria Spada
Portret kardynała Bernardino Spady, fragment, Guido Reni, Galleria Spada
Portret kardynała Bernardino Spady, Guido Reni, Galleria Spada
Portret kardynała Roberto Ubaldiniego, Los Angeles County Museum, USA
Portret kardynała Bernardino Spady, fragment, Guido Reni, Galleria Spada
Portret kardynała Bernardino Spady, fragment, Guido Reni, Galleria Spada
Portret kardynała Bernardino Spady, fragment, Guido Reni, Galleria Spada

Kardynał Spada już od najwcześniejszych lat swej posługi na dworze papieża Urbana VIII cieszył się opinią człowieka obowiązkowego, nieustępliwego i konsekwentnego. Wysoki i rosły, uchodził za mężczyznę przystojnego, budzącego swymi przymiotami umysłu i ciała respekt, a nawet strach, ale rzadko sympatię. A jeśli dodamy do tego perfekcjonizm i przypisywaną mu pedanterię, otrzymamy gotowy portret. Ale to nie o przymioty ducha i ciała chodziło kardynałowi, gdy powierzył namalowanie swego wizerunku bolońskiemu malarzowi Guido Reniemu.

Dowody swego oddania dla Kościoła i papieskiej rodziny Barberinich kardynał Bernardino Spada dał już w czasie swej nuncjatury we Francji, a potem w podległej Państwu Kościelnemu Bolonii (1627–1631), gdzie jako legat papieski wykazał się zaradnością w walce z panującymi w mieście epidemią, głodem i wojną. Tam Spada poznał też sławnego malarza i kilka razy pośredniczył w jego imieniu w kontaktach z możnymi tego świata ubiegającymi się o dzieła boskiego Reniego. Ponoć łączyła ich nić sympatii i szacunku, które zaowocowały powstaniem, tuż przed jego wyjazdem do Rzymu, reprezentacyjnego portretu dostojnika. Jak się wydaje, Reni został wybrany przez kardynała, gdyż był autorem innego całopostaciowego wizerunku, który najwyraźniej bardzo się Spadzie spodobał. Zapewne zobaczył go w pracowni malarza i musiał zrobić na nim wielkie wrażenie. Mowa o portrecie poprzednika Spady na urzędzie legata Bolonii – kardynała Roberta Ubaldiniego. W jednym z listów do brata (Virgilio Spada) Bernardino donosi, że jego portret nie będzie pomniejszy od tego właśnie. Czy to walory malarskie obrazu zadecydowały o takim wyborze – zapewne też, ale przede wszystkim emanujące z portretu Ubaldiniego (Los Angeles Country Museum of Art) duma, wyniosłość i arystokratyczny duch. Możemy sobie wyobrazić, jak kardynał wskazuje Reniemu na portret swego poprzednika i mówi: „Chcę taki właśnie portret, zmienimy trochę szczegóły i dopracujemy detale, ale taki ma on być – właśnie taki”.



Dodać należy, że Guido Reni, w latach trzydziestych XVII wieku cieszący się boską wręcz czcią i nie malował portretów zbyt często. W tym wypadku zadanie było wyjątkowo trudne. Trzeba było połączyć w jedną malarską całość cechy charakteru kardynała z elegancją i pewną dozą wyrafinowania (nie za dużą jednak i nie nazbyt przesadną), które model chętnie by w swym wizerunku ujrzał. Do tego należy dodać, że portret miał mieć charakter majestatyczny i reprezentacyjny, jako że Spada pragnął zaprezentować go gościom po przyjeździe do Rzymu w swej nowej rezydencji (Palazzo Spada).



Możemy jedynie domniemywać, że za wyborem takiego a nie innego wzorca kryło się ogromne poczucie niższości wobec utytułowanych starych rodów, do których Spadowie nie należeli. Kim był bowiem ojciec kardynała – bogaty przedsiębiorca i parweniusz Paolo Spada – wobec arystokratycznych przodków Ubaldiniego, spowinowaconego z florenckim rodem Medici, krewnego papieża Leona XI i niedoszłego nepota? Wystarczy spojrzeć na harde oblicze Ubaldiniego, jego dumną postawę, bijący z obrazu arystokratyczny chłód i rodowy herb, aby rozpoznać wszystko, co stanowiło ucieleśnienie ideału papieskiego urzędnika wysokiej rangi. I nawet widniejąca po lewej stronie obrazu zwieńczona arkadami kolumnada, otwierająca się na daleki pejzaż, świadczy o wyższych zainteresowaniach purpurata – architekturą i naturą.


Podziwiając malarski wizerunek swego poprzednika, kardynał Spada wiedział, że jego portret musi być podobny pod względem formalnym, ale inny pod względem treści. Dlatego Bernardino został ukazany w gabinecie, czyli w miejscu swojej codziennej, żmudnej pracy. Właśnie pisze list do papieża, co możemy stwierdzić po widocznym na kartce nagłówku „Beatus Padre”. W tle widzimy półkę z przegródkami i posegregowaną korespondencją – dowodami jego obowiązkowości i rzetelności w wykonywaniu funkcji legata. Od Virgilia Spady wiemy też, że kardynał lubił pisać i większość czasu, również tego wolnego, poświęcał korespondencji. Na jego przystojnym licu odmalowują się inteligencja i spokój znamionujące roztropność i umiar. Dostojnik nie uśmiecha się, patrzy prosto na nas przeszywającym spojrzeniem. Jedna jego ręka trzyma pióro, jakby ktoś właśnie oderwał go od pisania, druga elegancko spływa z oparcia fotela. Prawie kobiece, wypielęgnowane dłonie Spady świadczą o delikatności i wrażliwości modela. Zdobiący jedną z nich pierścień kardynalski przypomina o złożonym przez niego przyrzeczeniu oddania się służbie Kościołowi i wierności Chrystusowi, ewangelii i papieżowi. Głowę duchownego wieńczy purpurowy, czterokątny biret – symbol władzy kardynalskiej. Wiele uwagi malarz (a zapewne jego warsztat) poświęcił oddaniu połyskliwej powierzchni atłasowej, jasnoszkarłatnej sutanny i mucetu (pelerynki) kardynała, ale przede wszystkim białej, wykończonej haftami komży. Z pieczołowitością, o wiele większą niż w portrecie Ubaldiniego, i zapewne na życzenie samego Spady, z finezją oddany został każdy szczegół jego szaty, ale też innych detali – mosiężnych guzików na oparciu i siedzisku fotela oraz jego frędzli. Frędzle te zobaczymy też w oblamówce kotary znajdującej się w tle i stanowiącej równocześnie tło dla postaci portretowanego. Warto podkreślić tak wychwalaną u Reniego harmonię dobieranych barw – tutaj jest to jasny szkarłat skontrastowany z bordo i brudnym różem, co czyni obraz w jakiejś mierze monochromatycznym, a równocześnie chromatycznie bogatym. Co ciekawe, podobnie jak w wizerunku Ubaldiniego, w portrecie Spady nie ma żadnego symbolu kultu, choćby małego krzyża, co zdaje się jeszcze bardziej podkreślać reprezentacyjny charakter przedstawienia wysokiego urzędnika Państwa Kościelnego, który pragnie pokazać, że pilnie pracuje i to swej skrupulatności w służbie papieża zawdzięcza swoją pozycję. Obraz jest tym samym rekomendacją samego siebie – sumiennego urzędnika i godnego zaufania współpracownika. Rękojmią, że w przeciwieństwie do kardynała Ubaldiniego, uważanego za stronnika Wielkiego Księstwa Toskanii, Spada jest oddany wyłącznie biskupowi Rzymu i Państwu Kościelnemu.



W portrecie tym niczym w soczewce zobaczymy, jak trudne zadanie przypadało artystom tego czasu i jak niewiele przestrzeni mieli często do zagospodarowania. Zleceniodawca miał zazwyczaj bardzo określone wyobrażenie o swoim portrecie, i o samym sobie, a malarz musiał je urzeczywistnić, tak aby w najwyższym stopniu zadawalało jego klienta. Czy zatem portret ten jest odbiciem postaci kardynała, czy może właśnie wyobrażeniem, jakie on sam pragnął przekazać swoim współczesnym i przyszłym pokoleniom? Niezależenie od tego, do jakich wniosków dojdziemy, obraz został namalowany w sposób mistrzowski i znamionuje wielki talent Guida Reniego.

 

Portret kardynała Bernardino Spady, Guido Reni, 1630–1631, olej na płótnie, 222 cm x 147 cm, Galleria Spada

Whoops, looks like something went wrong.